Nincs bejelentkezve | Belépés | Regisztráció
Ale dlaczego komuś to przeszkadza? Widziałem ewentualnie w niektórych miastach zakrywanie sygnalizatorów jakimś worem. Chodzi o to, że to dużo prądu zabiera? Mnie się wydaje, że nawet przy wykręcaniu żarówek byłoby więcej z tym zabawy niż jest to warte.
Po co to zmieniać jak może być sytuacja awaryjna i już tego samego dnia żarówki mogą być potrzebne w celu realizacji objazdu?
Podnoszenie cen biletów przy tak radosnej twórczości w zakresie wydatków budżetowych to nie jest najlepsze rozwiązanie prawda? A w miejscu zrobienia zdjęcia żaden tramwaj się przez najbliższych kilkanaście miesięcy nie pojawi z prostej przyczyny - rozkopanego torowiska
Nie wydaje mi się, żeby koszt świecenia żarówek w kilku sygnalizatorach mógł uratować miasto przed podwyżką cen biletów. Teraz będzie jakaś ogromna nagonka na organizatorów komunikacji miejskiej, by wytknąć każdy subiektywnie źle wydany grosz "bo podwyżki".
Problem w tym, że takich zbędnych wydatków jest mnóstwo i nikt nad tym nie panuje, wszak to "niczyje" pieniądze. Gdyby urzędnicy odpowiadali finansowo za swoje decyzje to śmiem twierdzić, że dziura budżetowa nagle by zniknęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie swoje pieniądze wydaje się bardzo łatwo
Wykręcenie żarówek raczej odpada, gdyż sterowaniki mają zabezpieczenia wykrywające przepalenie żarówek (a to tak jakby ją wykręcić) i przechodzą w tryb awaryjny, także zostaje co najwyżej zasłonięcie nieużywanych sygnalizatorów workiem.
Marcin dobrze prawi. Wiem, bo sam pracuję w komunikacji i widzę jakie bezsensowne wydatki wymyślają różne "mądre głowy", podczas gdy na bieżące utrzymanie taboru w pełnej sprawności technicznej wiecznie brakuje im pieniędzy...
Wykręcenie żarówek to raz, a dwa może po prostu wyłączyć sygnalizację na całym węźle, skoro i tak jest przejezdny tylko w jednym kierunku?