Nincs bejelentkezve | Belépés | Regisztráció
Warszawska komunikacja publiczna wtedy już nie była aż takim skansenem.
Częstotliwość kursowania jako najważniejszy wyznacznik jakościowy PTZ bardzo blado wypada w WTP w stosunku do BKK. Ikarusy od kilku lat jeździły tam tylko dlatego, że autobusy jeżdżą wszędzie bardzo często.
Jednak WTP ma przewagę bezpośredniości, a to równie ważny wskaźnik. Szczególnie w Polsce.
Co Ci po bezpośrednim autobusie, skoro musisz czekać na niego kilkanaście minut? Byłem w Budapeszcie chyba z 7 albo 8 razy i nigdy nie narzekałem na przesiadki. I patrząc na frekwencję w pojazdach jakoś miejscowym brak bezpośrednich połączeń nie wadzi.
W Polsce problemem nie są przesiadki same w sobie, a ich umiejscowienie na skrzyżowaniu dwóch ścieków komunikacyjnych, gdzie zielone światło dla pieszych świeci się 15 sekund w cyklu 120-sekundowym a przystanki umiejscowione są 100 metrów od skrzyżowania, żeby autobusy nie blokowały ruchu samochodowego.
I to jest nonsens ze spychaniem przystanków daleko lub budowaniem pseudoautostrad w stylu Marynarskiej z węzłem obok nad S79 które dając 1 minutę oszczędności czasu dla samochodów w ruchu tranzytowym tworzą same utrudnienia dla pieszych, brak możliwości przejazdu rowerem czy wózkiem dziecięcym i 30 minut korka na okolicznych ulicach lokalnych z racji na utrudnienie dojazdu do głównej ulicy.