Nincs bejelentkezve | Belépés | Regisztráció
Podepnij go może pod jakiegoś innego, albo wymyśl mu nr taborowy, np. #160, bo tak dziwnie trochę to wygląda...
do kszyszek: Znalazłem negatyw - zastanawiam się czy nie wyciągnąłbym nr # z negatywu - robiąc duże powiększenie ? W ten sposób "zarejestrowałem" na phototrans.eu Jelcza AP021 - #339 !
JP:Wrażenia ! To jest autobus mojej dzieciństwa i młodości - dojazdy do szkoły (620 i "ogórek") - to była podstawa. Choć pamiętam Ik 556 i...66 (!). W "620" charakterystyczna oddzielona (ścianą z duzym oknem-przesuwnym) kabina zawsze budziła ciekawość. Kierwcy często stosowali firaneczki. Adrenalinke podnosiła jazda w takim tłoku, że wisiało sie na stopniach tylnego pomostu, w otwarych drzwiach. W starszych wersjach było superfajne, extra-siedzenie dla konduktora. Głośny silnik (wew.. i zewnętrznie)
Ale to był klimat...!
@Piotr: z negatywu i powiększenia powinno Ci się udać odtworzyć numer. Masz ciemnie?
Niestety zakończyłem działalność "laboratoryjną"w latach 90-siątych ub.w. :( . Gdzieś tam mam powiększalnik...ale odnaleźć go w piwnicy, pełnej różnych rzeczy graniczy z cudem.
Zazdroszczę takich wrażeń! Niesamowite są te Twoje zdjęcia opowiadaj nam jakieś wspomnienia!
do empi: Nie wiem czy phototrans.eu jest miejscem do rozpisywania się na temat wspomnień i wrażeń z jazd środkami komunikacji miejskiej w dawnych latach. Nie wiem co by powiedział administrator jakbym napisał elaborat na pół strony ! Ale wrażeń i wspomnień jest sporo... bardzo !
Elaborat na pół strony zajmie mnie miejsca na dysku, niż 1/10 pliku jpg, więc dawaj
Sorki, że się wpierniczam, ale zmień Piotrze ten (niepełny z resztą) numer rejestracyjny na taborowy, który rozszyfrowałeś :P
do kszyszek: Wczoraj juz zmieniałem i...nie chce przyjąć. :( Spróbuję jeszcze raz !
Pierwszymi autobusami jakie pamiętam w MPK były prawdopodobnie jedne z ostatnich Mavagów (miałem wtedy ze 3 lata) - kojarzę je po charakterystycznym wlocie (atrapie) chłodnicy - taka "pralka". Były to krótki, wysokopodłogowe autobusy. Pamietam czasy gdy na specjanym siedzeniu siedział konduktor(obok tylnego pomostu, "na kole", plecami do okna. Bardzo często ludzie poczas tłoku podawali, jeden przez drugiego pieniądze...a powrotną drogą wracał do nich bilet. (ciekawe czy dziś by kasa dotarła do konuktora ).
Mieszkałem niedaleko Jasnej Góry (jestem medalikarz)...a pod Jasną Góra pętle końcową miał autobus nr 50 - trudno bowiedzieć tu o pętli w obecnym tego słowa znaczeniu. Był to poprostu przystanek końcowy - skrzyżowanie w kształcie litery T gdzie autobus cofał do tyły na wzniesienie kamienne pod JG (w miejsce jakby przedłużenia ulicy Barbary dochodzącej do "daszka" literki T (ul. Kordeckiego i 7 Kamienic) ). Robił przy tym niemiosiernie dużo hałasu podczas tego "tyłowania". A robił to praktycznie pod oknami istniejacego tam wtedy budynku szpitala-porodówki. Dzis budynek jest we władaniu JG.
Bedąc troche większym zacząłem poznawć nową marke autobusów - Ikarus 620. Pierwsze modela przyszły jeszcze przed moimi narodzinami (nomen omen na w/w porodówce ). W związku z powolnym moim dorastaniem, wydłużył sie także zakres moich spacerów "w miasto". Wtedy zacząłem poznawać KM w jej wielkomiejskim wymiarze. Pojazdy były charakterystyczne ze względu na swoja barwę (kremowo-czerwone). Przejażzki stały sie dla mnie sporą atrakcja. Po uzyskaniu wstępnej autonomi (tak w wieku lat 6) rozpocząłem samodzielne wędrówkui i wojaże różnymi liniami MPK. Była to w moim wydaniu tania impreza, gdyz jako "małolat" kasowałem bilety ulgowe - tak, tak - nie na gapę bo na ścianie wewnętrznej nad oknem były wymalowane duże napisy - JAZDA BEZ BILETU JEST ASPOŁECZNA. Wprawdzie gó..z tego rozumiałem ale wydawało mi się to GROŻBĄ. Pamietam moje wyjazdy na końcowy przystanek linii 11... pod lasy w okolicach Huty "Bieruta" (dziś Częstochowa). Największą atrakcją było klęczenie na siedzeniu za ścianką działową kabiny kierowcy i zaglądanie mu przez ramie co on tam "majstruje". Wnetrze Ikarka było ubogie - parę kontrolek, obrotomierz, szybkościomierz i parę zegarów (ciśnienie powietrza, prąd, etc).
Dobra - na dziś tyle wspominek ! Jak sie podoba - piszcie, jak nie...też piszcie.
Super! Z jakimi prędkościami jeździły Ikarusy 620-tki? Czy duży był tłok? Ciąg dalszy musi nastąpić
do JP: Tłok bywał na linia dojeżdżających do zakładów pracy, na liniach targowych szkolnych. Ja najczęściej widywałem tłok w nr 11, 12, 13, 16 (pisże o latach 70-dziesiątych) . Nie jeździłem linaimi podmiejskimi - choc widywałem sporo pasażerów na liniach 51, 52, 53, 56, 57 !!
Co do szybkości jazdy...taki Ikarek miejscami w mieście siegał siedemdziesiątki w "otwartym terenie". Nie mam na myśli centrum miasta.
Sorki za niewielkie błędy literowe, ale ALT mi szwankuje i..piszę (odpisuję) szybko i bez dokładnej korekty tekstu.
Przypomniała mi się dziś taka historyjka. Będąc w Krakowie (1972), jechałem autobusem linii "A" z Nowej Huty do centrum Krakowa. Przejeżdżając al. Jana Pawła II (d. al. Planu 6-cio letniego)zauważyłem wyjazd z zajezdni (w Krakowie - Czyżynach) - autobusu Jelcz AP021 (przegub Ogórek). Kierowca "wyszedł" na drogę główną z taką szybkościa, że "nad "ogonem' zapanował dopiero po jakichś 200 metrach.... całe szczęście, że wtedy ruch drogowy był dużo, dużo mniejszy i nikogo nie zawadził. Widok - BEZCENNY ! Dziś "wyprostowałby ogon" po 10 metrach - obijając się o inne pojazdy !
70 km/h takim ikarusem to dopiero musiała być prędkość. A tym krakowskim ogórkiem to kto wie, czy nie był po kielichu
do JP: Co do krakowskiego "ogórka" -nie wiem nie sprawdzałem stanu trzeźwości kierowcy. Moze to tylko zwyczajny, "pospieszny" wyjazd na linię. A co do jazdy "Ikarkiem" - rzeczywiście jazda była...a to tego hałas silnika i układu wydechowego dodawał smaku takiej podróży. Może wróce do atrakcji podróży "w tłoku". Bywało tak, że podróżowało się wisząc w tylnych drzwiach i trzymając sie zewnętrznych uchwytów. Wymagało to pewnej kondycji, gdyż puszczenie uchwytu skutkowało "przypudrowaniem buźki o asfalt". W Ikarusach tego typu obce było pojęcie "hamulec przystankowy: - czyli urządzenie nie pozwalające ruszyć z otwartymi drzwiami.
Pamiętam też, że autobusy MPK często służyły jako środki komunikacyjne dla wycieczek szkolnych, które to nie wymagały dużego komfortu podróży - ważne, że była wycieczka a nie zajęcia szkolne ! Ciekawe czy dziś tez tak jest - co powiecie młodsi phototrans.euowicze ?
Piotr Radolinski. Twoje spostrzezenia i wspomnienia sa jak najbardziej prawdziwe. Jestem chyba troche starszy od Ciebie, gdyz pierwsze Ikarusy 620 pojawily sie juz w WPK Katowice z koncem lat 50. Byly to te z kwadratowymi blotnikami i okienkiem na nr linii. Tylne swiatla byly zblokowane w jednym kloszu. Pozniejsze, posiadaly okragle blotniki i okienko na nr linii zastapiono podluznym na tablice. Jak chodzi o komfort jazdy, to faktycznie, nie mozna nazwac takiego podrozowania wogole komfortowym. Bedac nieco starszym mialem niekiedy okazje jechac w kabinie kierowcy. Kierowca byl moj kolega. Rozmowa byly prawie niemozliwa. Trzeba bylo krzyczec, aby sie porozumiec. Silnik byl niesamowicie glosny. Zbawieniem byly Ikarusy 66, majace silnik z tylu pojazdu. Kierowca byl wybawiony, ale pasazerowie jadacy z tylu byli teraz atakowani decybelami. Tyle wspomnien na krotko.