Nincs bejelentkezve | Belépés | Regisztráció
Jak to dobrze, że Artur zaopiekował się również T A K I M pojazdem. Super! Brawo!
Szkoda tylko, że zdolności malarskie tak słabe.
Czemu dobrze? 3 takie same autobusy w jednym mieście są niepotrzebne. Będzie wiać nudą.
Artur wie co robi. To jest Miś na skalę naszych możliwości. I to nie jest nasze ostatnie słowo! Słuszną linię ma nasza władza! On otwiera oczy niedowiarkom. Że jeszcze można coś bardziej zje.... I nikt nie ma prawa się przyczepić!
A miś sobie zgnije do jesieni na świeżym powietrzu.
A założysz się że pozostałe w tym mieście nie przetrwają?
Co mnie to obchodzi, to nie moja sprawa, tylko właścicieli co zrobią ze swoimi autobusami. I nikomu nic do tego.
Ich cyrk i ich konie, ale skoro tak, to niech swoją miałką jakością działań nie zajmują przestrzeni medialnej. Trudno bowiem zdobyć się na achy i ochy widząc przemalowaną warszawską "pięć-siódemkę" i to po remoncie w CWS ORT. Tymczasem kiedy stołeczne MZA ostatecznie wycofywało Ikarusy zdaje się do Częstochowy trafił rocznik 95 z oryginalnym wnętrzem. Wystarczyło tylko przywrócić boczną listwę na wzór podokiennej... Trudno w ogóle dobrze wyrażać się o polskim muzealnictwie, jeśli -w odniesieniu do transportu zbiorowego- takie istnieje. Wybieranie niereprezentatywnych "rodzynków" na pojazdy historyczne przedsiębiorstw to już kpina. Automat 120MM w Toruniu gdzie nieodłącznym elementem jest od blisko pół wieku wychwytywany z łatwością dźwięk mieleckich silników napędzających miejskie autobusy? Gdańsk oprócz krótkiego Ikarusa ma od niedawna Berlieta mimo że autobusy PR110 w polskich metropoliach to zaledwie krótki epizod wciśnięty pomiędzy 20 letnią epokę ogórków i 30 letnią epokę Ikarusów serii 200. Mało tego, sprowadzony do Gdańska autobus reprezentuje wersję produkcyjną jaka nigdy nie trafiła do dużych miast, bo gdy uruchamiano jej produkcję, duże miasta albo właśnie wycofywały albo już kilka lat wcześniej zakończyły eksploatację PR110 starszej generacji zrażając się do zbyt delikatnego na wielkomiejskie przeciążenia Berlieta. Chyba tylko Gorzów zasługuje na wyróżnienie, ale i tak w żadnym z polskich dużych miast nie udało się osiągnąć reprezentatywnego zbioru jak chociażby w Pradze. Prawdziwy majstersztyk jeśli chodzi o detal to gdyński trolejbus 120M i białostocki M11 - bodaj jedyny zachowany miejski Jelcz z wykończeniem krawędzi dachu w formie rynienki czyli w sposób typowy dla roczników sprzed 1994 roku. Szczytem niepojętego w mojej ocenie kretyństwa, była NG dwóch warszawskich automatów pozbawiająca ich oryginalnego wyposażenia wykonana w okresie gdy i tak miały zostać (lub nawet już zostały) wycofane z eksploatacji liniowej...
Pokaż co potrafisz w muzealnictwie, bo z twoich grafomańskich komentarzy wynika, że byłbyś najlepszym mechanikiem, organizatorem i muzealnikiem tranportu publicznego w Polsce.