Nincs bejelentkezve | Belépés | Regisztráció
To samo można powiedzieć o Kielcach. Tam też przez całe lata 90. i początki lat 2000 nie został zakupiony żaden używany autobus z zachodu, co więcej, w ogóle wtedy nie kupowano autobusów używanych. Wszystko nowe, albo remontowane siłami Kapeny/MZK. Niestety, ostatecznie w Kielcach gorzej się potoczyło i tylko pozornie stan "miejskiego" przewoźnika się poprawił.
No, w Radomiu też nie jest wzorowo - zakupy nowego taboru są nadal symboliczne. Od 2000 r. wychodzi średnio jakieś 3 szt. rocznie, a powinno być cztery razy więcej.
Taka sama sytuacja jak w opisie dotyczyła więksozści miejskich przewoźników po transformacji ustrojowej, sczególnie w średnich i małych przedsiębiorstwach. To właśnie taki zdezelowany i na granaicy wytrzymałości eksploatacjnej tabor był codziennością w wielu maistach. Z resztą widok takich własnie Ikarusów czy Jelczy zaciekawił, z czasem nawet skradł serce i zrobił przyszłego MKMa z niejednego dzieciaka wychowanego w tamtym czasie. Do dzisiaj tęskni się za widokiem pojazdów z lat dzieciństwa Przełomowy i rewolucyjny dla większości takich firm był także rok 1997, w tamtym czasie dokonywano chyba największej ilości zakupów pojazdów, szczególnie nowszej generacji czyli niskowejściowych, które to masowo testowano w latach 1995-97. Przykładem takiego przedsiębiorstwa może być MZK z mojej Jeleniej Góry.
Ciekawe. Co miasto to inna sytuacja pomimo podobnych realiów PRL. W Lublinie duże dostawy trwały do lat 1990-1991. Potem duża redukcja linii podmiejskich i taboru, niemiecke używki, kilka nówek w latach 1994-1995 i umowa wieloletnia z producentem od 1996 do 1999 r. Potem symbolicznie w 2000 r., od 2005 r. używane autobusy, od 2008 r. nowe i dopiero za pieniądze unijne duży zastrzyk taboru.