Nincs bejelentkezve | Belépés | Regisztráció
Pojechał na złomowisko. Ostatnią służbę odbył 22 czerwca.
A wystarczyło go odkupić, pomalować na żółto i byłaby warszawska 54XX. Tak ktoś rozsądny uczynił przecież z wrocławskim 280.70 robiąc z niego "poznańskiego ekologa" - zachowując tym samym prawdopodobnie jedynego oryginalnego ikarusa w Polsce. Umówmy się: ten autobus ma wartość kolekcjonerską wyższą niż wszystkie charakteryzowane z marnym skutkiem na oryginały ikarusy czy jelcze po NG. No ale MKMy wolą topić fortunę w swoje makiety autobusopodobne niż zachować oryginalnego ikarusa. Przypuszczam że gdyby warszawski KMKM spuścił nawet po cenie złomu udawaną PR110U, miga i równie bezwartościową 289-kę, to płocki bizon w oryginale mógłby już śmigać jako jakaś warszawska pięć-czwórka z Voithem z czasów świetności...
Niestety MKMstwo to stan umysłu, skutkiem czego w Polsce mamy niezliczoną ilość bezwartościowego złomu. Oczywiście prywatny złom - to prywatna sprawa, ale nie dorabiajcie ideologii że ratujecie dobra kultury materialnej. Gówno ratujecie, jelcze po Solcu i ikarusy po Kapenie i warszawskim CWS o wartości złomu. Na dzień dzisiejszy jedyny sensowny ikarus (o którym pisałem powyżej) należy bodajże do Turkolu i zaklinanie rzeczywistości niczego tu nie zmieni. I przyjmijcie w końcu że w latach 1984-1990 nie produkowano nowych miejskich PR110, a jedynie remontowano autobusy tego typu masowo wycofywane wówczas z dużych miast i przekazywane po odbudowie w JZS do mniejszych ośrodków już z nowymi papierami. Niektóre pojazdy przekazywano do miast średniej wielkości bezpośrednio (bez odbudowy w JZS) i wówczas nie gubiły one historii. Macie do nędzy ciężkiej w metrykach pojazdów które sami wypełniacie, że ileś warszawskich PR110 trafiło w drugiej połowie lat 80 do Jeleniej Góry, Tomaszowa Maz itp. Czyli wpisać pod Warszawą że przekazany gdzieś tam potraficie, ale już że ex Warszawa np. w Tomaszowie to niedasiee bo burzy wyznaczoną przez starszych nadmiłośników historyjkę o ciągłości produkcji? Bo tak im się oficjalnie wymsknęło a przecież nieomylni się nie mylą. O Matko Bosko. Kabaret i jeszcze raz kabaret.
. Na dzień dzisiejszy jedyny sensowny ikarus (o którym pisałem powyżej) należy bodajże do Turkolu". Dalej nie czytam. Skąd to ufo wyszło?
Ma swó świat. 5254 nieważny, pół Brusa nieważne, Elka nieważna, itd itp.
5254? Dobre sobie. Skrzynia od solówki i laminaty w stylu CWS. Ani to nie wygląda ani nie chodzi jak rasowy 280.37. A wystarczyło zachować 5317 który do końca dobujał się w stanie oryginalnym (tylko blachę i punktowo kratownicę miał robioną), albo jeszcze lepiej - pozyskać z Płocka #617 w stanie całkowicie oryginalnym i zrobić z niego 54XX z Voithem tak jak Turkol zrobił z wrocławskiego 280.70 poznańskiego ekologa. Dla MKMów jak widzę clou sprawy pozostaje ciągle niepojęte, bo lepiej pieprzyć się z jakimś poremontowym złomem, który nigdy nie będzie przypominał oryginału. Braaawo.
Zatem poraz kolejny radzę - dokonaj czegoś w swoim marnym życiu, wtedy porównamy.
Czytajac wypowiedzi Martineza, muszę przyznać mu, że w większości ma rację. Polscy miłosnicy za bardzo skupiają się zbyt na autobusach unikatowych, które w danym mieście występowały pojedynczo. Owszem, co kto lubi, no ale priorytetem powinny być najpopularniejsze pojazdy. W końcu to one były najbardziej kojarzone z komunikacją i wywołują wspomnienia u przecietnego pasażera. Odnośnie remontów, chyba nikt z was nie zrozumiał, że nie chodzi o zupełny brak remontu, a jedynie wykonanie najważniejszych i najmniej inwazyjnych napraw tam, gdzie jest to faktycznie konieczne. Jeśli kratownica w danym miejscu jest w złym stanie to powinno się ją naprawić, no ale po co całą robić, jak są jedynie drobne ślady rdzy? Wystarczy miejscowa konserwacja a nie rozbebeszanie całego autobusu. To samo jakieś detale, których w oryginalnych autobusach bez remontu jest zwykle najwięcej. Kolejną sprawą jest pozyskiwanie odpowiedniego materiału do zachowania. Autobus remontowany w Solcach itp. nawet nie wiadomo jak dobrze nigdy nie zastąpi oryginału ze wzgledu na szereg wprowadzonych zmian. Przywracanie posolców do oryginału to też zabawa pod górkę a i tak bez dobrego efektu. Ale nie, lepiej bawić się w przywracanie 4387 i podobne do oryginału, gdzie większosć części pozmieniano na wszystkie możliwe sposoby.
Naprawdę - nie wierzę co czytam. Jak to dobrze, że na Węgrzech są PRAWDZIWI miłośnicy kupujący autobusy dla ładnych dźwięków, którymi i tak potem nie mogą nigdzie pojechać
Martinez, Andrzej Warszaawa czy jak cię tam zwą. To, że piszesz w dwóch osobach nie powoduje, że piszesz mądrzej. Generalnie to całe twoje wywody są chuja warte a gdybyś nie był idiotą to byś wiedział, że z tej samej serii co turkol istnieją jeszcze dwa autobusy oprócz turkola.
Dla jasności: nie jedna, ale dwie podobnie myślące osoby, piszące czasem z jednego IP - często przy okazji spotkań zawodowo-towarzyskich przeciągających się do nocy (wbrew pozorom dla niektórych phototrans nie jest całym światem)... . A co do meritum: być może są i inne ikarusy z tej samej serii, ale np.280.70 z Koszalina czy MZA Warszawa (nie mylić z 5715 który jest correct zarówno pod względem oryginalności i reprezentatywności) są warte tyle, ile możliwy do pozyskania z nich złom. Autobusy po NG wykonanej w zakładzie remontowym, są pozbawione niemal wszystkich oryginalnych detali i rozwiązań konstrukcyjnych w zakresie choćby montażu blach, elementów wystroju wnętrza, a czasem również - wobec zmian konstrukcyjnych - walorów akustycznych. Autobus Turkolu gdyby nie białe felgi (białe powinny być tylko piasty i nakładki na szpilki) - byłby faktycznie prawdziwym autobusowym oldtimerem.
No i pomyliłem się. Oczywiście - youngtimerem, a Osobie podpisanej nickiem Obserwator - serdecznie dziękuję za podjętą próbę zaszczepienia argumentacji - oczywistej zdawałoby się oczywistości - na jałowym gruncie miłośniczej logiki. MKMstwo to chyba rzeczywiście pewien stan umysłu...
@Ikarus: nie przewiduję robić czegokolwiek dla poklepania po ramieniu przez dorosłego faceta który podpisuje się - Ikarus. Ale mogłeś porównywać pracę innych. P.Maciej Turkowski dokonał czegoś, czego nikomu innemu w tym kraju się nie udało (projekt 2092). Niestety towarzystwo MKMskie obróciło całą robotę w pył. Perły przed wieprze...
Zrób cokolwiek a później zacznij gadać. Bo nie robiąc nic i pisząc takie wierutne bzdury to się tylko ośmieszasz. Kiedy Turkowski robił tego 2092 to po kraju jeździło kilkanaście autobusów z tego rocznika o oryginalnej kompletacji, więc ani to unikat ani rocznik. Perły to jest to co my robimy a wieprze to ty i twoje rozdwojenie jaźni. Martinez, Andrzej, Obserwator, Furcyto... ile jeszcze głupich ksywek sobie wymyślisz by wypisywać twoje głupoty. Myślę, że powinieneś się udać do psychiatry.
Furcyto proszę pana znawcy to ksywka jeszcze z technikum, sprzed niemal 30 lat. Używałem jej stanowczo zbyt długo. Na innych forach był już od lat Martinez, więc i tu nawet pisałem Martinez vel Furcyto żeby była jasność że ja to ja, a że na studiach był Martinez i poczta została Martinez@gmail, no to Martinez. Co do meritum: jeśli 2092 to nie rocznik, to co można powiedzieć o koszalińskiej ex łódzkiej poczwarce? Turkowski stawiając czoła wszelkiej maści ignorantom od urzędników zaczynając a na MKMach kończąc, pokazał że można. Pokazał inne, świadome podejście do problematyki pojazdów historycznych czy szeroko rozumianych dóbr kultury materialnej i za to Facetowi należy się pomnik. Jeśli w owym czasie było tak łatwo o kompletny rocznik 90, to dlaczego nikt i nigdzie nie pokusił się o zachowanie takiego pojazdu? I to pytanie należałoby postawić nie mnie ani innej osobie prywatnej, ale tzw. klubom MKMów. Dlatego też raz jeszcze brawa dla p.Macieja Turkowskiego za wkład, inwencję i perspektywiczne myślenie. Brawo dla Turkolu za uratowanie oryginalnego Ikarusa 280.70. Brawo dla klubu z Gorzowa za komplet reprezentatywnego przekroju taboru miejscowej komunikacji. I oczywiście antybrawa dla wszystkich z Warszawy czy Łodzi, którzy uznali za bezcelowe pozyskanie płockiego Bizona nr 617 zezłomowanego w stanie fabrycznym dziesięć lat po warszawskim 2092. Wszystko.
Psia krew, nawet grilla miał oryginalnego...
Jeszcze 4 lata temu się kompromitowałeś jako Furcyto tutaj http://phototrans.net/14,642578,0.html kłócąc się z gościem, który przekopał całą fabrykę Jelcza pisząc swoje książki. To pokazuje jak głupi jesteś. Jeśli chodzi o 2092 to pokuszono się o zachowanie oryginalnego rocznika 90 i nawet jeden w Gdyni zachowano. Skończyło się to kasacją bo konieczny byłby remont za kilkadziesiąt tysięcy złotych i taniej było kupić inny w Gliwicach z tego rocznika. Z serii, która ma Turkol mamy jeszcze dwa ikarusy 280. Te autobusy po zakupie z MPK nadawały się wyłącznie do złomowania lub NG co widać na zdjęćiu: http://phototrans.eu/14,866545,0,Ikarus_280_70E_5320.html. My jeden powieźliśmy na remont i on skończyć się nie może bo to są ogromne koszty i czas. Turkol postanowił pójść na skróty ale jak oni chcą tym pojeździć to i tak będą musieli wykonać mu kompleksowy remont albo zezłomować.
W muzealnictwie nie chodzi o to żeby pojeździć, ale przede wszystkim żeby zachować. Doprowadzenie do stanu czynnego lub jego utrzymanie to już inna sprawa (tu przypomina mi się gorąca dyskusja sprzed 20 lat w sprawie "ryjka" z Witaszyc). Co do miejskich PR110 jestem absolutnie przekonany że nie produkowano ich w sposób ciągły, a przerwa w ich produkcji zbiegła się - zgodnie z założeniem - z okresem montażu autobusów M11. No chyba, że nadanie nowego numeru VIN remontowanemu PR110 traktujecie jako produkcję nowego pojazdu? Skoro tak, to konsekwentnie wypadałoby wydłużyć ten formalny czas produkcji PR110 przynajmniej do 1996 roku - bo jeszcze z taką datą wypuszczano z JZS autobusy PR110 po odbudowie z nowymi VIN-ami. Użytkownik Znawca - z całym szacunkiem - też w końcu powinien przyjąć, że w ostatnich PR110M z roku 1992 stosowano już naklejki "JELCZ" i ""PR110" oraz osłony na szpilki (grudziądzki 268 lub 269, A401 z PKS Piaseczno i przynajmniej jedna PR-ka z MPK Siedlce). Tyle na ten temat z mojej strony.
Nie odpuszczasz żadnej okazji by się pokompromitować. Co ty wiesz w ogóle o muzealnictwie. Autobusy jeżdzą i mają jeździć - od oglądania są modele i widokówki. Autobus jeżdżący zawsze jest lepszy od niejeżdżącego. To co ty proponujesz to jest złomowisko a nie muzeum. A odnośnie peerek to możesz Wojtkowi i Znawcy co najwyżej klucze do kół nosić (jak nie zgubisz) i uznaję twoje zdanie za niebyłe. I tylko osoba psychicznie chora tak jak ty upiera sie przy swoim gdy nie ma kompletnie argumentów.