A webhely Google-cookie-k segítségével nyújtja a szolgáltatásokat, szabja személyre a hirdetéseket és elemzi a forgalmat. Emellett a felhasználási adatokhoz a Google is hozzáférhet. A webhely használatával elfogadod a cookie-k használatát.
5 június 2018 - Odc. 2. Cisza zupełna. Do zajezdni nie przyjechała jeszcze nocka, a i nikt nie przybywa do pracy godzinę wcześniej. Są. Skromny rządek weteranów. Śpią. Każdy wygięty w inną stronę. Poduszki już nie takie szczelne, ale pod siebie jeszcze nie sikamy. Asfalt suchy. Kolejno odlicz! #054, #059, #060, #062. Jedno kliknięcie planisty zdecydowało - dzisiaj miasto obudzi #054. Ręce zajęte niezbędnymi gratami - czas sforsować pierwsze drzwi ramieniem. Amen. Zamknięte! Cud. Po całej nocy postoju w układzie nadal kilka atmosfer. Nie ma wyjścia - czas poszukać otwierania drzwi, które w zależności od humoru spawacza w każdym Ikarusie po remoncie jest gdzie indziej. Loteria jak z gniazdem USB. Nigdy nie trafisz za pierwszym razem, który guzik otwiera drzwi. Graty na siedzenie za kabiną kierowcy i myk do szoferki. Nie ma szmat, cegłówek, siedzenia podpartego deską, kurze przetarte - ktoś tu sprząta. Prąd włączony, hebel przy akumulatorach zaskoczył, żywa, czerwona, wielka lampa STOP krzyczy - daj dziadkowi spać.
Z tych opisów to rozumiem, że to ostatnie liniowe krajowe sztuki, godnie celebrowane liniowo do dzisiaj?
Ah, bo jest jeszcze Częstochowa. I to chyba wszystko?